Największe kłamstwo w dziejach ludzkości?
42 lata temu, 20 lipca 1969 roku Neil Armstrong postawił pierwszy
krok na Księżycu. – To mały krok dla człowieka, ale ogromny skok dla
ludzkości – powiedział wówczas astronauta. Setki milionów ludzi na
świecie oglądało tę doniosłą chwilę na ekranach telewizorów. Są jednak
pewne nieścisłości, które rodzą pytanie o to, czy rzeczywiście
Amerykanie kiedykolwiek wylądowali na Księżycu.
Teorie na temat lądowania na Księżycu pojawiły się już w 1969
roku. Dziś Brytyjczyk David S. Percy, uznany producent filmowy i telewizyjny oraz współautor
książki "Ciemna strona Księżyca", zwraca uwagę na kilka faktów, które
nie powinny pozostać niezauważone.
Słowa J.F. Kennedy’ego
– Obraliśmy sobie za cel lądowanie na Księżycu, nie dlatego, że jest łatwe, ale dla tego, że jest trudne – mówił w 1962 roku prezydent USA J.F. Kennedy. Prezydent zapowiedział, że przed rokiem 1970 USA wyślą człowieka na Księżyc i powróci on bezpiecznie na Ziemię. Astronauci misji Apollo 11: dowódca załogi Neil Armstrong, pilot statku Michael Collins i pilot księżycowego lądownika Edwin "Buzz" Aldrin przy pomocy potężnej rakiety Saturn V 16 lipca 1969 roku wystartowali z przylądka na Florydzie, wypełniając obietnicę prezydenta. Kennedy nie doczekał się sukcesu astronautów, został zamordowany w 1963 roku w Dallas.
Słowa J.F. Kennedy’ego
– Obraliśmy sobie za cel lądowanie na Księżycu, nie dlatego, że jest łatwe, ale dla tego, że jest trudne – mówił w 1962 roku prezydent USA J.F. Kennedy. Prezydent zapowiedział, że przed rokiem 1970 USA wyślą człowieka na Księżyc i powróci on bezpiecznie na Ziemię. Astronauci misji Apollo 11: dowódca załogi Neil Armstrong, pilot statku Michael Collins i pilot księżycowego lądownika Edwin "Buzz" Aldrin przy pomocy potężnej rakiety Saturn V 16 lipca 1969 roku wystartowali z przylądka na Florydzie, wypełniając obietnicę prezydenta. Kennedy nie doczekał się sukcesu astronautów, został zamordowany w 1963 roku w Dallas.
Zabójcze promieniowanie w kosmosie
Nasza planeta narażona jest na nieustanne bombardowanie promieniowania
kosmicznego i efektów rozbłysków na Słońcu. Ziemię okalają tzw. pasy Van
Allena . Pasy zatrzymują znaczną cześć promieniowania
kosmicznego, zanim dotrze do powierzchni Ziemi. Dzięki tej naturalnej
barierze ochronnej człowiek bez większego narażania zdrowia może
przebywać na orbicie okołoziemskiej. Próbując polecieć w kierunku
Księżyca pojazd musiałby opuścić "strefę ochronną" na kilka dni i
wystawić się na promieniowanie tysiące razy bardziej szkodliwe.
W 1969 roku technologia budowy statku, który miałby wylecieć wraz z
astronautami poza orbitę Ziemi, dolecieć do Księżyca i z jego orbity
rozpocząć manewr lądowania modułu księżycowego, zakładała bardzo
rygorystyczne ograniczenia. Materiały użyte do budowy statku musiały być
możliwie najlżejsze. W dużej mierze statek i lądownik misji Apollo 11
był aluminiową puszką z izolowanymi termicznie ścianami. Według
Percy'ego była to po prostu metalowa puszka wypełniona powietrzem, w
której znajdowali się astronauci. Jeśli Amerykanie polecieli w kierunku
Księżyca, przez kilka dni byli wystawieni na ogromną dawkę
promieniowania kosmicznego, którego nie przeżyłby żaden żywy organizm.
Jednak amerykańska agencja NASA upubliczniała zdjęcia z wnętrza statku oraz zapierający dech w piersiach widok oddalającej się Ziemi "zawieszonej" w czarnej otchłani kosmosu.
Gdy amerykański statek był oddalony o około 200 tys. km od Ziemi,
astronauci nagrali film, który po dziś dzień budzi wątpliwości. Kamera
filmowa, którą mieli ze sobą Amerykanie, została skierowana przez wizjer
w kierunku oddalającej się Ziemi. Autor "Ciemnej strony Księżyca"
zwraca uwagę na potrzebę "ukazania ziemskiej publiczności", że załoga
statku kosmicznego jest w drodze na Księżyc. Dokładna analiza filmu
pokazuje, że na kilku klatkach widać kontur jakiegoś przedmiotu
zasłaniającego na chwilę Ziemię. Armstrong, który operował wówczas
kamerą, natychmiast dokonał korekty, tak by filmowana Ziemia pojawiła
się w centralnym punkcie kadru. Percy twierdzi, że astronauci filmowali
jedynie podświetlony model Ziemi, który miał przekonać oglądających, że
zdjęcia zostały rzeczywiście wykonane z perspektywy setek tysięcy
kilometrów od Ziemi. – Rzeczywiście można uwierzyć, że jesteśmy daleko
od Ziemi – powiedział Armstrong do mikrofonu, zapominając, że rozmowy są
rejestrowane i przekazywane "na żywo" na Ziemię. – Mów dalej – padają
słowa ze strony kontrolerów lotu wypowiedziane stanowczym tonem mającym
przywołać do porządku Armstronga. Kolejne zdjęcia z wnętrza pojazdu
pokazują astronautów będących w połowie drogi do Księżyca. Wnętrze
statku Amerykanów jest filmowane w planie bliskim, tak by nie uchwycić
obrazu pojawiającego się za oknem. Jednak stan nieważkości sprawia
problemy w operowaniu kamerą i w kilku sekundach filmu widać niebieską
poświatę przebijającą przez okna statku.
Jedną z najbardziej nurtujących poszukiwaczy prawdy o lądowaniu na
Księżycu zagadek są zdjęcia wykonane na jego powierzchni. Analizując
linie cieni, które układają się na powierzchni satelity Ziemi, można
dojść do wniosku, że na Księżycu obowiązują nieco inne prawa fotografii
niż na naszej planecie. Chodzi o to, że cienie przedmiotów oświetlonych
tylko jednym źródłem światła (Słońce) na Ziemi są względem siebie
równoległe. Tymczasem na fotografiach wykonanych na Księżycu cienie
układają się w różnych kierunkach. Percy zwraca uwagę na to zjawisko,
tłumacząc, że podczas wykonywania fotografii, musiało zostać użyte
dodatkowe źródło światła, które nieco "zaburzyło" naturalną linię cieni.
Nie mniejszą zagadką są zdjęcia lądownika bądź astronautów, na których
ciemna strona fotografowanego przedmiotu nie jest spowita cieniem – tak,
jak opisują to najprostsze prawa fotografii. "Zacieniona" strona
lądownika bądź fotografowanych astronautów jest na tyle "doświetlona",
że widać wszystkie szczegóły. Tymczasem drobne kamienie i skały na
powierzchni Księżyca po zacienionej stronie przedmiotu są całkowice
spowite cieniem.
Percy opisuje jeszcze kilka uwag które uświadamiają nm ze lot pierwszej w dziejach rakiety na księżyc jest fikcją . Mianowicie pisarz mówi o Starcie z Ksieżyca, Księżycowym pyle którego nie było , opisuje też Księżycowy spacer na lince
Dlaczego mieliby oszukiwać?
Jak to się stało, że w program Apollo było zaangażowanych tysiące ludzi i
nikt z nich nie ujawnił po latach rzekomej niewygodnej prawdy o
lądowaniu na Księżycu? Dlaczego Amerykanie mieliby dopuścić się oszustwa
na tak wielką skalę? Percy spieszy z odpowiedzią. – Kto pierwszy
wyląduje na Księżycu, ten wygra wyścig w zimnej wojnie – zwraca uwagę
Percy, który dodaje, że w tę mistyfikację niekoniecznie musieli być
zaangażowani wszyscy naukowcy pracujący przy programie Apollo. Według
pisarza wystarczyło, że wąskie grono ze ścisłego kierownictwa NASA oraz
sami astronauci wiedzieli, że do Księżyca nie lecą i przez cały czas
misji Apollo 11 statek, którym mieli tam dotrzeć, pozostawał na orbicie okołoziemskiej.
Źródło : http://natropie.onet.pl