"Szczęścia człowieka zaczyna się wtedy, gdy zapominając o sobie, zacznie żyć dla bliźnich."

sobota, 16 czerwca 2012

Największe kłamstwo w dziejach ludzkości?


42 lata temu, 20 lipca 1969 roku Neil Armstrong postawił pierwszy krok na Księżycu. – To mały krok dla człowieka, ale ogromny skok dla ludzkości – powiedział wówczas astronauta. Setki milionów ludzi na świecie oglądało tę doniosłą chwilę na ekranach telewizorów. Są jednak pewne nieścisłości, które rodzą pytanie o to, czy rzeczywiście Amerykanie kiedykolwiek wylądowali na Księżycu. 
 
Teorie na temat lądowania na Księżycu pojawiły się już w 1969 roku. Dziś Brytyjczyk David S. Percy,  uznany producent filmowy i telewizyjny oraz współautor książki "Ciemna strona Księżyca", zwraca uwagę na kilka faktów, które nie powinny pozostać niezauważone.
Słowa J.F. Kennedy’ego
– Obraliśmy sobie za cel lądowanie na Księżycu, nie dlatego, że jest łatwe, ale dla tego, że jest trudne – mówił w 1962 roku prezydent USA J.F. Kennedy. Prezydent zapowiedział, że przed rokiem 1970 USA wyślą człowieka na Księżyc i powróci on bezpiecznie na Ziemię. Astronauci misji Apollo 11: dowódca załogi Neil Armstrong, pilot statku Michael Collins i pilot księżycowego lądownika Edwin "Buzz" Aldrin przy pomocy potężnej rakiety Saturn V 16 lipca 1969 roku wystartowali z przylądka na Florydzie, wypełniając obietnicę prezydenta. Kennedy nie doczekał się sukcesu astronautów, został zamordowany w 1963 roku w Dallas. 
  Zabójcze promieniowanie w kosmosie
Nasza planeta narażona jest na nieustanne bombardowanie promieniowania kosmicznego i efektów rozbłysków na Słońcu. Ziemię okalają tzw. pasy Van Allena . Pasy zatrzymują znaczną cześć promieniowania kosmicznego, zanim dotrze do powierzchni Ziemi. Dzięki tej naturalnej barierze ochronnej człowiek bez większego narażania zdrowia może przebywać na orbicie okołoziemskiej. Próbując polecieć w kierunku Księżyca pojazd musiałby opuścić "strefę ochronną" na kilka dni i wystawić się na promieniowanie tysiące razy bardziej szkodliwe.
W 1969 roku technologia budowy statku, który miałby wylecieć wraz z astronautami poza orbitę Ziemi, dolecieć do Księżyca i z jego orbity rozpocząć manewr lądowania modułu księżycowego, zakładała bardzo rygorystyczne ograniczenia. Materiały użyte do budowy statku musiały być możliwie najlżejsze. W dużej mierze statek i lądownik misji Apollo 11 był aluminiową puszką z izolowanymi termicznie ścianami. Według Percy'ego była to po prostu metalowa puszka wypełniona powietrzem, w której znajdowali się astronauci. Jeśli Amerykanie polecieli w kierunku Księżyca, przez kilka dni byli wystawieni na ogromną dawkę promieniowania kosmicznego, którego nie przeżyłby żaden żywy organizm. Jednak amerykańska agencja NASA upubliczniała zdjęcia z wnętrza statku oraz zapierający dech w piersiach widok oddalającej się Ziemi "zawieszonej" w czarnej otchłani kosmosu.
Ziemia zawieszona w przestrzeni
Gdy amerykański statek był oddalony o około 200 tys. km od Ziemi, astronauci nagrali film, który po dziś dzień budzi wątpliwości. Kamera filmowa, którą mieli ze sobą Amerykanie, została skierowana przez wizjer w kierunku oddalającej się Ziemi. Autor "Ciemnej strony Księżyca" zwraca uwagę na potrzebę "ukazania ziemskiej publiczności", że załoga statku kosmicznego jest w drodze na Księżyc. Dokładna analiza filmu pokazuje, że na kilku klatkach widać kontur jakiegoś przedmiotu zasłaniającego na chwilę Ziemię. Armstrong, który operował wówczas kamerą, natychmiast dokonał korekty, tak by filmowana Ziemia pojawiła się w centralnym punkcie kadru. Percy twierdzi, że astronauci filmowali jedynie podświetlony model Ziemi, który miał przekonać oglądających, że zdjęcia zostały rzeczywiście wykonane z perspektywy setek tysięcy kilometrów od Ziemi. – Rzeczywiście można uwierzyć, że jesteśmy daleko od Ziemi – powiedział Armstrong do mikrofonu, zapominając, że rozmowy są rejestrowane i przekazywane "na żywo" na Ziemię. – Mów dalej – padają słowa ze strony kontrolerów lotu wypowiedziane stanowczym tonem mającym przywołać do porządku Armstronga. Kolejne zdjęcia z wnętrza pojazdu pokazują astronautów będących w połowie drogi do Księżyca. Wnętrze statku Amerykanów jest filmowane w planie bliskim, tak by nie uchwycić obrazu pojawiającego się za oknem. Jednak stan nieważkości sprawia problemy w operowaniu kamerą i w kilku sekundach filmu widać niebieską poświatę przebijającą przez okna statku.
Jasna strona cienia
Jedną z najbardziej nurtujących poszukiwaczy prawdy o lądowaniu na Księżycu zagadek są zdjęcia wykonane na jego powierzchni. Analizując linie cieni, które układają się na powierzchni satelity Ziemi, można dojść do wniosku, że na Księżycu obowiązują nieco inne prawa fotografii niż na naszej planecie. Chodzi o to, że cienie przedmiotów oświetlonych tylko jednym źródłem światła (Słońce) na Ziemi są względem siebie równoległe. Tymczasem na fotografiach wykonanych na Księżycu cienie układają się w różnych kierunkach. Percy zwraca uwagę na to zjawisko, tłumacząc, że podczas wykonywania fotografii, musiało zostać użyte dodatkowe źródło światła, które nieco "zaburzyło" naturalną linię cieni. Nie mniejszą zagadką są zdjęcia lądownika bądź astronautów, na których ciemna strona fotografowanego przedmiotu nie jest spowita cieniem – tak, jak opisują to najprostsze prawa fotografii. "Zacieniona" strona lądownika bądź fotografowanych astronautów jest na tyle "doświetlona", że widać wszystkie szczegóły. Tymczasem drobne kamienie i skały na powierzchni Księżyca po zacienionej stronie przedmiotu są całkowice spowite cieniem.

Percy opisuje jeszcze kilka uwag które uświadamiają nm ze lot pierwszej w dziejach rakiety na księżyc jest fikcją . Mianowicie pisarz mówi o   Starcie z Ksieżyca,  Księżycowym pyle którego nie było , opisuje też Księżycowy spacer na lince




Dlaczego mieliby oszukiwać?
Jak to się stało, że w program Apollo było zaangażowanych tysiące ludzi i nikt z nich nie ujawnił po latach rzekomej niewygodnej prawdy o lądowaniu na Księżycu? Dlaczego Amerykanie mieliby dopuścić się oszustwa na tak wielką skalę? Percy spieszy z odpowiedzią. – Kto pierwszy wyląduje na Księżycu, ten wygra wyścig w zimnej wojnie – zwraca uwagę Percy, który dodaje, że w tę mistyfikację niekoniecznie musieli być zaangażowani wszyscy naukowcy pracujący przy programie Apollo. Według pisarza wystarczyło, że wąskie grono ze ścisłego kierownictwa NASA oraz sami astronauci wiedzieli, że do Księżyca nie lecą i przez cały czas misji Apollo 11 statek, którym mieli tam dotrzeć, pozostawał na orbicie okołoziemskiej.

 Źródło : http://natropie.onet.pl