Polscy naukowcy zauważyli, że szczyt zimy w Arktyce ulega szybkiemu przesunięciu - pisze "Metro". prof. Piotr Głowacki informuje, że w latach siedemdziesiątych szczyt zimy przypadał w Arktyce na przełom grudnia i stycznia i stale się opóźniał. Od czterech lat najzimniej jest na przełomie marca i kwietnia. Zdaniem profesora, może to skutkować dłuższymi zimami w Polsce. Śnieg i mróz w kwietniu będą coraz bardziej prawdopodobne.
-W przyszłości będziemy miec tylko trzy pory roku. Wiosna będzie coraz krótsza, aż w końcu zniknie. Czeka nas coraz wcześniej przychodzące lato z atakami upałów już w maju i coraz dłuższa jesień przeciągająca się na początek zimy - prognozuje prof. Głowacki.